niedziela, 23 listopada 2014

Magic is here...


 Z całym szacunkiem, pragnę podziękować Ministrowi i Ministerstwu Magii i Czarodziejstwa gdyż otrzymałam pozwolenie na napisanie tego posta.




Dobrze, że nie piszę po angielsku, bo nie umiałabym opisać tego uczucia podczas zwiedzania muzeum, zresztą po Polsku też będzie trudno. W jakim języku bym nie pisała i tak muszę używać niezrozumiałych słów żeby opisać te wrażenia, których nawet czarodziej nie mógłby wyrazić słowami.

 Wszystko, do czego dostęp był trudny było tam oryginalne.
Co ten Harry Potter traci! Mieć taki pokój.


  Wielka sala - z filmu, miała świąteczne dekoracje. Byłam głodna a na stole było mnóstwo pyszności, co prawda z plastiku, ale i tak wydawały się pyszne.










Lodowy pałac z Czary Ognia przedstawiony na balu bożonarodzeniowym.


                                                  Tort z festiwalu czekolady

                                              Dormitorium - wspólna sypialnia.



                       Gabinet dyrektora - Albusa Percivala Wulfryka Briana Dumbledore


Sala eliksirów.

                                                             

         Ten kto mi nie wierzy że ten nóż sam kroi, może zobaczyć film na końcu posta.

           Gdybyście widzieli tego bałwanka na żywo, nie myślelibyście że stoi w miejscu.





Gadżety od Borgina i Burke.



Oto gabinet Dolores Umbridge, który znalazł się w piątej z kolei części o Harrym Poterze:
Harry Potter i Zakon Feniksa.


Po przejęciu ministerstwa przez Śmierciożerców, zamiast kolorowych fontann z wielką literą M, postawiono ten pomnik. Przedstawia on mugoli zniewolonych przez kogoś, kto uważa się za
osobę czystej krwi czarodziejskiej.


                 Dom o tak urządzonym wnętrzu i tajemniczym wystroju musi należeć do Hagrida.






                     
                            To aranżacja do sceny z siódmej części: Harry Potter i Insygnia Śmierci. 


Szkoda że do tego autobusu nie dało się wejść.
Londyńskie autobusy najczęściej są dwupiętrowe.
Ciekawe czy ten trzypiętrowy autobus był aż przesadnie Londyński czy aż tak Londyński że nie Londyński? Powinnam się tym przejmować?



Najfajniej było spacerować po oryginalnym moście Hogwartu. Szkoda 
tylko, że widoki były inne - zamiast morza i lasów, ludzie jedzący hot-dogi. Nie bałam się, że spadnę, kied podłoga skrzypiała mi pod nogami. 


Dom Harrego z dzieciństwa. Budynek pokazano w pierwszej części Insygniów Śmierci.



Chciałam jeszcze odwiedzić dom Dursleyów, ale nikt nie podchodził do drzwi.



Może oglądałeś część: Harry Potter i Książę Półkrwi.
Jeśli tak to pewnie kogoś ci przypominam.
Dla niezorientowanych: to co trzymam w ręce naprawdę nie jest piwem kremowym.
Ale to właśnie ten napój został wykorzystany w filmie. Przykro mi ale nie umiem opisać 
jego konsystencji. Chociaż pewnie jak bym umiała nie miałby tak magicznego smaku.





Fajnie było też jak weszliśmy do sali, w której były eksponaty do 
filmu.


 To na przykład projekt wykonany ze specjalnego tworzywa - magicznego stworzenia z części: Harry Potter i Czara Ognia.



Zgredek brał udział w dwóch częściach. W  Harry Potter i Komnata tajemnic był postacią drugoplanową, a w  Harry Potter i Insygnia Śmierci jest postacią trzecioplanową. 
Ci którzy naprawdę czytają\oglądają Harrego Pottera inaczej na niego spoglądają,
niż ci którzy starają się być ekspertami i mówią że to tylko komputerowa wizja.
Takim ludziom żaden magiczny stwór się nie pokaże.



Wole całą mocą wierzyć że to zasługa specjalistów od modelarstwa, zamiast myśleć, że to prawdziwy Dumbledore, bo będąc przy nim miałam wrażenie że zaraz otworzy oczy.

                                         
   Rogogon Węgierski to najniebezpieczniejszy smok na świecie szkoda że została z niego tylko                                                                                    głowa
          
 Dobrze że nie ma komentarzy do słuchania, bo przez pisk Mandragor zupełnie straciłam
słuch.  





                                                              Bank Gringotta


Słynny sklep z różdżkami u Olivandera.



Ulica Pokątna.






Będąc w tym miejscu w którym nie można się rozczarować - więcej - jest to najbardziej magiczne miejsce w Anglii, a może i na świecie. Jednak wyobraźnia podpowiadała mi że Hogwart to zamek do którego można wejść. Tym czasem jest to wielka makieta oryginalnego zamku który tak naprawdę istnieje tylko w podświadomościach magicznych dusz ludzi którzy w niego wierzą.




Jeśli choć trochę lubisz Harrego i nie masz choroby lokomocyjnej
to jedź do muzeum.

2 komentarze:

  1. Chciałabym też tam pojechać, pewnie jest tam bardzo fajnie. A jak ten nóż działa? Natka napisz coś o nożu! Zuzia S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to nie wiem jak on działał... Był tam też szalik który robił sam na drutach i to było słychać dźwięki maszyny... Ten nóż nie miał żadnych drucików, nic go nie trzymało, musiałabyś spytać kogoś innego bo ja nie mam pojęcia jak on działał, może jakiś magnes, albo duch!!!

      Usuń